13 czerwca 2016 zdobyłem najwyższy szczyt Ameryki Północnej – Denali na Alasce.
Pod koniec maja wyruszamy w podróż na Alaskę. Ja z Sylwią wylatujemy z Krakowa i na miejscu w Anchorage spotykamy się z Samem. Dzień później dojeżdżamy do Talkeetny gdzie czeka już na niego pakunek ze sprzętem który wysłał pół roku wcześniej z Chile. Pisałem o tym w poprzednim poście.
Na Denali działamy 2 tygodnie. Góra uznawana jest obok Mount Everest za jedną z najbardziej wymagających spośród wszystkich wchodzących w skład Korony Ziemi. Ogół zimna, burze śnieżne, mróz, wiatr, eksponowane spacery graniowe oraz generalnie mocna wyrypa dały się na we znaki, ale byliśmy silni fizycznie i psychicznie. Ciśnienie na szczycie Denali odpowiada ciśnieniu na wysokości blisko 7000 m n.p.m. na terenach bliżej równika.
Podczas wyprawy dużo się uczymy. Szlifujemy technikę oraz życie obozowe. Ci z Was, którzy mają doświadczenia w górach wysokich wiedzą jak oddziałuje na człowieka ciśnienie i niski poziom tlenu..
Jak ciało meczy się przy wydawałoby się prostych czynnościach..
Jak nie zawsze się chce…
Jak odpoczywanie na siłę potrafi męczyć lub …
Jak o 4 rano w nocy potrafi być zimno nawet leżąc w dobrej jakości puchowych śpiworach.
Nie ma lekko, ale czy ktoś obiecywał, że będzie lekko? Nie narzekamy gdy mamy pod górkę bo pamiętamy,że zmierzamy na sam szczyt.
W końcu z dużym wysiłkiem zdobywamy szczyt!
Mogę poświadczyć, iż Denali należy do wymagających szczytów i to zdecydowanie inna liga niż wejście na Aconcaguę, która jest przecież nominalnie prawie 1000 metrów wyższa.
Napisz odpowiedź